Dziś ogródki działkowe są w krajobrazie polskich miast czymś zupełnie zwyczajnym i nie do końca zdajemy sobie sprawę, że ich istnienie jest wynikiem określonych koncepcji społecznych. Jak zaczęła się ich historia i czemu miały one służyć?
Przed wojną w broszurce zachwalającej ogrody działkowe pisano: ogródek działkowy – to radość i zdrowie, ogródek działkowy zwalcza gruźlicę, ogródek działkowy – to najtańsze letnisko. Tak zachwalano ogrody oraz ideę ich zakładania.
Pierwsze ogródki działkowe w Polsce
Działki rozprzestrzeniły się na całą Europę. Ogrody robotnicze były popularne w Danii, Niemczech, Szwecji, Finlandii i Czechosłowacji. Nic dziwnego, że idea dotarła również na ziemie dawnej Rzeczpospolitej. W 1897 roku doktor Jan Jałkowski wyszedł z inicjatywą założenia pierwszego ogrodu o wiele mówiącej nazwie „Kąpiele słoneczne”. Ten pierwszy ogród różnił się od tych, które znamy dzisiaj. Na jego terenie można było uprawiać gimnastykę – ale nie były to jeszcze osobne działeczki z altankami. Dopiero później, kiedy grudziądzki ogród przeniósł na ulicę Parkową, jego teren podzielono na osobne parcele dla każdego z członków Towarzystwa Naturalnego Sposobu Życia. Za przykładem Grudziądza poszły inne miasta. W roku 1906 powstał pierwszy ogród działkowy w Poznaniu, a potem kolejne w Gnieźnie, Bydgoszczy, Toruniu i na Śląsku.
Ogródki działkowe istniały we wszystkich województwach II Rzeczpospolitej i w praktycznie każdym dużym mieście. Łącznie w roku 1937 istniało w Polsce 421 ogrodów liczących łącznie ponad 48 tysięcy działek. W ogródkach działkowych upatrywano wtedy, że są pomocne w walce z alkoholizmem, oraz w załagodzeniu jednego ze skutków industrializacji - czyli rozpowszechnienia chorób płuc. Upatrywano też w nich ratunek przed głodem. Zapewniały możliwość podreperowania domowego budżetu, co było szczególnie ważne w czasach kryzysu gospodarczego. Kiedy szalało bezrobocie, ogródek na którym można było posadzić sobie rzepę, ziemniaki albo inne warzywa okazywał się błogosławieństwem. W niektórych miejscach stworzono również tzw. ogrody dla bezrobotnych.
Za stosunkowo niewygórowaną cenę sześciu złotych rocznie (czyli za nieco mniej niż tygodniówka służącej) można było tam otrzymać możliwość pracy na własnej działce, a także nasiona, rozsady roślin i narzędzia do uprawy.
Ogródki działkowe zapewniały wówczas działkowcom pewne stałe, chociaż niewielkie korzyści. Oczywiście, że wartość wyprodukowanych plonów była bardzo rozmaita w zależności od rodzaju i kultury ziemi oraz umiejętności uprawiania.
Największy rozwój ogrodnictwa działkowego w Polsce przypadł na okres urbanizacji kraju. W 1918 r. było 19 ogrodów z 2064 działkami. W 1939 r. było już 606 ogrodów z 50 000 tysiącami działek. Ich podstawową funkcją była wówczas produkcja warzyw i owoców, szczególnie w ogrodach organizowanych dla bezrobotnych.
W zniszczonej przez II wojną Polsce zapotrzebowanie na działki było olbrzymie. Dla mieszkańców miast były nierzadko jedynym źródłem warzyw, owoców, a nawet drobiu. Nic dziwnego, że liczba ogrodów rosła dynamicznie. W 1949 roku było już prawie 1500 ogrodów z blisko 120 tysiącami działek. W następnych latach powstawały kolejne.
Tekst na podstawie opracowania Pawła Rzewuskiego zamieszczonego na stronie: https://hrabiatytus.pl/2018/10/18/przedwojenni-dzialkowicze-w-walce-z-alkoholizmem-gruzlica-i-glodem